niedziela, 21 lutego 2010

Przeminął Pan. Zawiną się Pan i uciekł.
Nie mniej jednak nie zostawił pan koryt łez.
Chwilową pustkę, masę powietrza.
Wypełnił ją śmiech. Radość. Spontaniczność.
Których Nam tak brakowało.

Dziękuję. Ale proszę już, szat de dor i wyrzućmy klucz.
Tak, tak, miło było mi z Panem przebyć tę drogę. Dziękuję.